Zacznę trochę nietypowo, bo jest to głównie maść stosowana przez przyszłe mamy, ale myślę że przypadnie do gustu wszelkim dziewczynom, które chcą uniknąć rozstępów. Jest to specyfik używany przez moją mamę prawie 30 lat temu, a potem wypróbowany przeze mnie z super skutkiem w mojej pierwszej ciąży.
Mam tłustą cerę i niestety skóra na całym ciele nie przyjmuje tłustych kosmetyków, dlatego też po kilku próbach porzuciłam smarowanie się oliwką. Poza tym, miałam mnóstwo starych rozstępów z okresu dojrzewania i myślałam, że nic mnie przed tym nie ustrzeże. Za namową mamy zaczęłam stosować Fissan raz dziennie, najczęściej na noc, choć producent zaleca aplikację 2 razy dziennie. Po pierwszej ciąży nie został mi ani jeden rozstęp! Dlatego jasne było dla mnie na co zdecyduję się tym razem.
Maść jest koloru jasnożółtego, zapach ciężko mi określić, ale jest dosyć intensywny. Ja go lubię i dlatego mi nie przeszkadza, że pachnie nim cała piżama:)
Maść wciera się pionowymi ruchami, od dołu do góry. Ale ponieważ ciężko w ten sposób rozsmarować tak tłuste mazidło, ja najpierw rozcieram je na skórze okrężnymi ruchami, a potem to już j/w. Smaruję uda, pośladki, brzuch i biust.
Kosmetyk zamknięty jest w metalowej tubce, co pozwala na wykorzystanie go do końca. Również to, że stoi na nakrętce, znacznie ułatwia stosowanie. Minusem jest to, że przy tej pojemności i zalecanej aplikacji 2 razy dziennie kosmetyk jest mało wydajny. Z całego serca jednak polecam go ja i moja mama:)
Tubka 100 ml, cena 25-28zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz