źródło: www.dipity.com
Pierwsze wrażenie: Myślę, że marki Inglot nie trzeba nikomu przedstawiać, choć pamiętam początki tej firmy, gdy nieliczne kosmetyki można było kupić na standach lub w drogeriach. Chyba takim flagowym produktem Inglotu pozostaną lakiery do paznokci, choć od lat marka poszerza asortyment i w zasadzie nie ma kosmetyku do makijażu, którego nie da się u nich kupić.
Typowa, kwadratowa buteleczka zakończona jest czarną zakrętką z numerkiem koloru (dlaczego nie wszystkie marki nazywają kolory słownie?:/).
Mój odcień to 166, czyli mleczny, pastelowy róż.
Pędzelek jest długi, wąski, zakrętkę wygodnie trzyma się w dłoni.
Drugie podejście: Niestety wadą tego mlecznego lakieru jest to, że ma konsystencję...mleka. Jest naprawdę bardzo rzadki, co przy wąskim pędzelku oznacza trochę pracy nad efektem. Nie spodziewałam się na tyle intensywnego koloru co w buteleczce, więc nie było rozczarowania. Przy odpowiednim nabraniu lakieru przy 2,3 warstwach otrzymujemy efekt schludnego francuskiego manicuru (bez całej zabawy z paseczkami;))
Co dalej?: ponieważ teraz mieszkam na kosmetycznej pustyni to wkurza mnie fakt, że marka, która z powodzeniem przeprowadza ekspansję na zachodnie rynki, dyskryminuje swoich rodzimych klientów w kwestii sprzedaży internetowej. Pozostaje mi allegro i szperanie po drogeriach internetowych, ale wiadomo - wybór mniejszy. Może lakiery nie mają powalającej jakości, ale pamiętam nastoletnie zachwyty nad pudrami i różami tej firmy...:)
Ja mam Inglota bardzo blisko domu, gdybyś była chętna na jakiś produkt to mogę Ci go kupić i wysłać, nie ma problemu. :))
OdpowiedzUsuńNajbliżej mam Inglota w Factory, jest to outlet, niekiedy mają tam niższe ceny kosmetyków aniżeli w innych miejscach. Zawsze można zadzwonić do nich i zapytać o dostępność i cenę. :)
Lakier w opakowaniu mi się podoba, ale na paznokciu już nie. ;) To jedna warstwa czy więcej?
nigdy nie lubiłam lakierów Inglota, rzadkie i nie warte swojej ceny!
OdpowiedzUsuń