Wiadomo, że każda blogerka urodowa chciałaby mieć łazienkę z prawdziwego zdarzenia. I choć czasem ogranicza nas metraż lub koszty, to jest to do zrobienia. Szczerze mówiąc, moja łazienka (pamiętająca chyba rok '84) była tak okropna, że niewiele trzeba było by mnie uszczęśliwić;)
Tu ja jeszcze w dwupaku i mój wierny Watson:)
Jak widać, głównym problemem były pstrokate kafelki...Chcąc nadać jej jakiegoś charakteru, górną połowę ścian pomalowaliśmy na pomarańcz, bo takie były elementy na kafelkach. Choć nie przepadam za tym kolorem, to trochę ociepliło to wnętrze. Wanna była plusem, jak ktoś kocha kąpiele, jednak zasłonka od prysznica w motylki wprowadzała chaos, a łazienka była ciasna. Tak to wygląda teraz:
Ta dam:)
Kafelki to chłodny beż, na podłodze gorzka czekolada. Jedyne wzory to delikatne kwiaty na dekorze i kwiaty na szkle kabiny prysznicowej. Wanny brak, ale zdecydowaliśmy się na panel z hydromasażem i deszczownicą. Myślę jeszcze o fioletowych dodatkach, jak ręczniki lub dywanik. I jak się podoba?:)
Bardzo fajna metamorfoza! Ładna łazienka :-)
OdpowiedzUsuńKolosalna różnica..
OdpowiedzUsuńNowa łazienka wygląda świetnie - bardzo elegancko i nowocześnie, mimo małego metrażu.