Co sprawia, że kupujecie dany kosmetyk? U mnie to najczęściej promocje, pozytywne opinie, moje własne doświadczenie...ale czasem widzę jakiś kosmetyk na półce w drogerii i nie jest to nawet ciekawość, po prostu ręka po niego sięga i ląduje w koszyku. Tak było i tym razem.
Opis działania wg producenta:
Pierwsze wrażenie: czerwona tuba z miękkiego plastiku, który w domu okazał się być półprzezroczysty, także na plus.
Stoi sobie na zakrętce. Plastik jest taki trochę matowy, więc w trakcie używania pod prysznicem nie ślizga się w dłoni. Dziurka mała, peeling idealnie się dozuje i nie paprze zatyczki.
Kolor peelingu to krwista czerwień, pierwszy raz coś takiego widzę:)
Forma galaretki z ostrymi kryształkami.
Zapach jest zarazem słodki i świeży, na pewno nikogo nie zemdli.
Drugie podejście: pierwszą rzeczą, jaka zachęciła mnie do kupna tego cuda była zawartość oleju brzoskwiniowego. Pomyślałam jednak, gdzie on jest, skoro peeling przypomina raczej galaretkę niż tłustą maź. I dlaczego peeling jest do skóry suchej? Wszystko wyjaśniło się pod prysznicem. Skórę masujemy peelingiem do momentu uzyskania piany, a wtedy cudownie nawilża ona suchą skórę. Czyli po złuszczeniu jest ona dodatkowo dopieszczona składnikami odżywczymi i balsam można sobie odpuścić.
Co dalej?: przyznam, że taka formuła kosmetyku 2 w 1 bardzo mi odpowiada. Peeling jest skuteczny i bardzo przyjemny w stosowaniu. Może skuszę się też na wersję drobnoziarnistą z olejem bawełnianym, nie jest to w końcu majątek;)
Cena 14 zł/200 ml
PS. Zapraszam na rozdanie i apeluję o uczciwość - już kilka osób zadeklarowało obserwowanie, a tak niestety nie jest. Sprawdzam dokładnie każde zgłoszenie!
Jak na swoje zastosowanie cena wyjątkowo niska. Napewno sobię go sprezentuję - uwielbiam nowości w swojej toaletce :D
OdpowiedzUsuńUżywam i jestem zadowolona;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam Cię do odwiedzenia mojego bloga;)
słyszałam o tych peelingach z Lirene,że są dobre i chyba się skuszę :))
OdpowiedzUsuń